-
Dzień Świętego Marcina
Wspomnienie Przez głowę przemyka mi wspomnienie, kiedy miałam siedem a może osiem lat. Pamiętam, jak mama prowadziła mnie i moją siostrę do kościoła, na dworze panował zmierzch. Mroźne powietrze delikatnie szczypało w policzki, był to Listopad, zimny listopad, dokładnej daty nie pamiętam, a ulice oświetlały delikatnie tlejące się światełka ręcznie robionych lampionów. Kilkanaście lat później -Chcesz obchodzić jedenasty listopada czy wolisz udawać, że nie ma nas w domu? – spytał mąż. Z głupią miną na twarzy rozkminiałam, o co mu chodzi, najprawdopodobniej znowu coś źle zrozumiałam. Jedenasty listopada? Wiesz co to za dzień? – Po wyrazie mojej twarzy wywnioskował, że nie mam pojęcia, o czym mówi. -Yyy… nie, nie wiem-…
-
Niderlandzki- język globalny.
„Wszystkie ptaki założyły gniazda oprócz mnie i ciebie. Na co czekamy?” Najsłynniejsza, najstarsza fraza ze staro-holenderskiego Ik wil graag een biertje / poproszę piwo Pmiętasz pierwsze słowo, albo zdanie po niderlandzku? Jedno z pierwszych zdań, jakich nauczyłam się po holendersku to; „goedemorgen”, „ik ben Ewelina”, „ik kwil graag een biertje!”. Oczywiście nie w takiej kolejności.
-
Wybrane Niderlandzkie Legendy na Halloween
Legendy, to część pięknej niedopowiedzianej, zniekształconej przez lata, kultury danego narodu. My mamy bazyliszki, piękną syrenkę z Warszawy, smoka Wawelskiego, Borutę i Twardowskiego. Szczerze mogłabym tutaj wymieniać w nieskończoność. Uczymy się o nich na lekcji języka polskiego, z dumą przekazujemy je z pokolenia na pokolenie jak wieki temu. Część z nich odcisnęła tak duży ślad w Polskiej turystyce, że nie wyobrażamy sobie zwiedzić Warszawy bez symbolicznej syrenki albo odwiedzić Kraków bez usłyszenia o dzielnym szewczyku.
-
Lektura na Halloween o Latającym Holendrze
W końcu mogli zobaczyć, jak inny statek szybko płynie na Terschelling. Zanim to się stało, zanim statek podpłynął tak blisko, że nazwa była widoczna. […] Usłyszeli przeraźliwy gwizd, skrzypienie belek i jęk masztów. A potem powoli znów się ściemniało i w ciągu kilku minut statek całkowicie zniknął. […] Philip poczuł rękę na swoim ramieniu, zimno przeszyło go do szpiku. Odwrócił się i spojrzał w jedno zdrowe oko Schrifta, który wyszeptał – Philip van der Decken, to jest Latający Holender! Okręt widmo, Frederick Marryat Gotycka powieść grozy
-
Mokry, żabi kraj
Ciągle padaAsfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch rybyMokre niebo się opuszcza coraz niżejŻeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie… Czerwone Gitary Uschnięta Hortensja Zanim wejdę do domu, spoglądam na moją prawie uschniętą, metrową hortensję. Białe kwiaty na koronie świadczą, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Spoglądam na kwiatki obok, ustawione w grządkach zarośnięte chwastami, „nie jest źle” pomyślałam. To, że nie mam nigdy czasu na ogródek to jakoś najmniejsze moje zmartwienie. Zastanawia mnie fakt, kiedy ostatni raz padało. O tak, cztery dnie temu. Akurat zbieraliśmy się do restauracji, jeszcze nie wystawiliśmy nogi przed drzwi i się rozpadało, na jakieś piętnaście minut. Akurat tyle ile zajęłaby droga na czterośladowcu do…
-
Stroopwafels – historia holenderskiego ciastka.
Stroopwafels, nie za duże, okrągłe, słodkie wafelki, sklejone syropem przypominającym karmelowe nadzienie. KarmeLOVE, waniliowe a nawet miodowe armenkoeken, czyli ciastka biedaków, które skradły serca nie tylko na salonach ale i również moje. Niespełnione oczekiwania Jest zimne pochmurne popołudnie. Nie znam jeszcze Holandii tak dobrze, a mój przyszły mąż próbuje mi ją przybliżyć i osłodzić. Teraz przyszła kolej na „karmelowe wafelki”, które jak powiedział, na ciepło smakują najlepiej.
-
Niechlubne niebieskie palce
„Ik ben een Zwollenaar, een echte Zwollenaar. […] Bekijk m’n vingers maar, ik ben een Zwollenaar!” /”Jestem mieszkańcem Zwolle, Jestem Zwollenaar. […] Spójrz na moje palce, jestem Zwollenaar!”. Hymn Zwolle Pchli Targ